Światowa epidemia wirusa SARS-COV-2, wywołującego ciężką chorobę COVID-19 spowodowana jest szybkim zakażaniem się kolejnych ludzi nowo powstałym wirusem. Początek pandemii datowany jest na dzień 17 listopada 2019 roku. Przyjmuje się, że pierwszy przypadek rozpoznano w środkowych Chinach, w miejscowości Wuhan, znajdującej się na terenie prowincji Hubei. Nieco później, bo 11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia WHO uznała siejące się zagrożenie za światową pandemię.
Niestety w dalszym ciągu nie odnaleziono odpowiedzi co będzie dalej z pandemią koronawirusa. Przez kolejne miesiące przewijało się wiele różnych wariantów odpowiedzi, jak i scenariuszy na najbliższą przyszłość. Tym bardziej, że na przestrzeni dziejów z tą chorobą każde państwo próbowało poradzić sobie na inne sposoby, odnosząc przy tym mniejsze lub większe sukcesy. Obecnie na terenie Polski liczba przypadków nowych zakażeń SARS-COV-2 jest stosunkowo niska, podobnie jest ze śmiertelnymi przypadkami. Czy w takim razie można mówić o końcu pandemii, czy raczej należy nastawić się na jego kolejną falę?
Każda pandemia, niezależnie od odpowiedzialną za nią zarazę, jest trudnym czasem dla każdego człowieka. Wymusza ona zmianę stylu życia, potęguje strach o przyszłość, skutecznie obniża samopoczucie, powoduje permanentny stres, a nawet stany depresyjne. Niejednokrotnie była przyczyną zwolnień i zmian pracy. Wiele sektorów gospodarki poważnie ucierpiało, a rząd dodrukowując kolejne pieniądze przyczynił się do wzrostu inflacji. Wszystkie te czynniki razem wzięte popychają kolejnych ludzi w sidła nałogów i uzależnień, dewastując nie tylko ich zdrowie psychiczne, ale i fizyczne, wpływając także na ogólne funkcjonowanie społeczne.
Nie ma wątpliwości, że obecność koronawirusa znacząco wpłynęła na jakość codziennego życia. Zmianie uległy typowe rytuały dnia codziennego, część osób pozostała w domach na tzw. home office, jeszcze inni potracili źródło swoich dochodów. Nie dziwi więc wzrost liczy osób uzależnionych od alkoholu. Potwierdzają to także specjaliści, który tłumaczą, że w czasach zachwiania dobrobytu gospodarczego ludzie znacznie częściej sięgają po alkohol, co znacząco wpływa na wzrost ryzyka wystąpienia alkoholizmu.
Lockdown krokiem ku uzależnieniu
Istnieje kilka czynników składających się na wzrost ryzyka wystąpienia choroby alkoholowej w czasie pandemii. Przede wszystkim winna jest izolacja, która każdemu człowiekowi odebrała swojego rodzaju wolność wychodzenia z domu i swobodnego przemieszczania się. Wprowadzono także lockdown. Warto zwrócić uwagę także na postawę osób pozostających na pracy zdalnej. Będąc bez stałej kontroli ze strony pracodawcy, coraz chętniej ludzie sięgają po przysłowiowy kieliszek w godzinach pracy. Z czasem niewielkie i stosunkowo niegroźne dawki, spożywane regularnie przekształcają się w kilka butelek.
Będąc w domu z brakiem możliwości wyjścia na miasto ze znajomymi, bardzo często ludzie piją z nudów. Mózg człowieka zaprojektowany jest tak, aby stale się czymś zajmować. Tym samym, mając niewiele bodźców w zaciszu domowym, człowiek w naturalny sposób poszukuje innych możliwości spędzenia czasu wolnego. Niestety wybór często pada na używki, w tym alkohol, który jest tak łatwo dostępny. Co ciekawe trend ten dotyka głównie osoby będące aktywne społecznie w czasie sprzed pandemii poza domem. Tym samym, izolacja i brak zajmującego hobby znacznie podwyższa ryzyko sięgnięcia po napoje psychoaktywne.
Kolejnym powodem rozwoju alkoholizmu podczas pandemii jest utrata pracy, a także stan psychiczny danej osoby, jaki został tym faktem wywołany. Mała aktywność na rynku, izolacja i lockdown sprawiły ogólny mniejszy popyt na usługi, przez co przedsiębiorstwa musiały dostosować swój podaż na aktualne potrzeby. Tym samym mają mniejsze obroty wiele firm zostało zmuszonych do ograniczenia zatrudnienia lub do całkowitego zamknięcia swojej działalności. Utrata pracy w tak trudnym momencie jest dużym problemem. Brak perspektyw na nowe zatrudnienie doprowadza do załamania psychicznego. Ludzie ukojenia swoich nerwów szukają właśnie w napojach procentowych, które pozwalają im, chociaż pozornie i na chwile, zapomnieć o problemach.
Czy picie alkoholu chroni przed zakażeniem koronawirusem?
W polskiej tradycji niejednokrotnie podawało się różne specyfiki na bazie alkoholu celem profilaktyki infekcji, zakażeń lub ogólnie – w celach zdrowotnych. Nalewka z orzecha na żołądek od babci, czy też lampka czerwonego wytrawnego wina na krążenie i trawienie – kto nie słyszał o pozytywnym wpływie alkoholu na zdrowie? Problemem jest także fakt, iż wszystkie płyny dezynfekcyjne posiadają w składzie wysokie stężenie alkoholu, co jedynie umocniło przekonanie, że alkohol stanowi profilaktykę koronawirusa, a w rzeczywistości nie jest tak do końca. Pijąc alkohol nawet w dużych dawkach we krwioobiegu jego stężenie wynosi kilka promili. Aby posiadało ono właściwości odkażające, powinno być minimum 60% alkoholu we krwi, co jest nierealne i całkowicie niemożliwe. Dodatkowo regularnie spożywając alkohol osłabia się odporność, przez co taka osoba naraża się na intensywny przebieg choroby.
Jak alkohol wpływa na układ odpornościowy organizmu?
Pijąc alkohol osłabia się system immunologiczny. Z kolei nadmierna konsumpcja alkoholu sprzyja zachorowaniom na schorzenia układu oddechowego, takie jak zapalenie płuc, gruźlica, zespół ostrej niewydolności oddechowej – ARDS, do której COVID-19 jest zaliczany.
Wskutek działania alkoholu odporność spada ze względu na:
- Zaburzenie mikroflory jelitowej,
- Uszkodzenie narządów wewnętrznych,
- Niedożywienie, odwodnienie i niedobór składników odżywczych (minerałów i soli fozjologicznych),
- Duże natężenie stresu oksydacyjnego,
- Osłabienie funkcji nabłonka w przewodzie pokarmowym i układzie oddechowym,
- Zaburzenie dojrzewania, także samej produkcji limfocytów i granulocytów.
Aby zadbać o swoją odporność przede wszystkim należy ograniczyć alkohol i inne używki. Z kolei w momencie kiedy przesadzi się z jego ilością, warto sięgnąć po odtrucia alkoholowe Katowice. Za pomocą kroplówek będących bombą witaminową z solami mineralnymi można uzupełnić wszelkie niedobory.
Kiedy powinna pojawić się lampka alarmowa?
Czerwona lampka alarmowa powinna pojawić się w momencie, kiedy:
- Potrzebujesz coraz większych dawek alkoholu w celu uzyskania takiego samego efektu – jest to sygnał o zwiększonej tolerancji alkoholowej,
- Po alkohol sięgasz coraz częściej, skracając okresy abstynencji,
- Obserwujesz u siebie brak kontroli w zachowaniu i ilości pitego alkoholu,
- Z trudem przychodzi odmawianie,
- Odczuwasz potrzebę picia lub głód alkoholowy,
- Obserwujesz u siebie szereg nieprzyjemnych dolegliwości utożsamianych z tzw. alkoholowym zespołem abstynencyjnym,
- Pojawia się delirium (biała gorączka), która niejako popycha Cię do sięgnięcia po kolejną dawkę alkoholu.
Powyższe objawy świadczą o rozwijaniu się choroby alkoholowej. Na szczęście nigdy nie jest za późno, aby podjąć leczenie, natomiast im szybciej się to uczyni, tym większe są szanse na wyjście z uzależnienia. Warto być ze sobą szczerym i zrobić rachunek sumienia, dzięki czemu można przyjrzeć się swojemu piciu i w porę je ograniczyć. Jeżeli będzie to trudne, warto porozmawiać o swoich obawach z osobami najbliższymi. Na pewno ich wsparcie będzie przydatne, tak jak pomoc specjalistów z dziedziny leczenia i terapii uzależnień.
Jak nie pić w dobie pandemii?
Nawet w tak trudnym czasie jak pandemia można odmówić sobie alkoholu. Pomocne może okazać się:
- Znalezienie alternatywnego hobby,
- Spędzanie czasu wolnego z bliską osobą w wartościowy sposób – może wspólna gra w gry planszowe, karciane, układanie puzzli lub czytanie wzajemnie sobie poleconych książek umocni dodatkowo relację między dwojgiem osób?,
Jeżeli dana osoba odczuwa silną potrzebę sięgania po używkę i nie jest w stanie się jej oprzeć, warto rozważyć bardziej zaawansowane metody, takie jak:
- Wspomniane wyżej odtrucie alkoholowe,
- Wszywkę alkoholową Esperal.
Nawet z najgorszej sytuacji znajdzie się wyjście. Czasami warto schować honor do kieszeni i przestać bać się prosić o pomoc. To żaden wstyd, a wyraz odwagi.